niedziela, 22 czerwca 2014

Rozdział 8

Obudziłam się bardzo wyspana. Spojżałam na zegarek, była 14:25, jak to możliwe, że tak długo spaliśmy? No tak, jak poszłąm spać o 4 nad ranem, to się nie dziwcie, Harry nie pozwalał mi usnąć szybciej. Uwierzcie mi przy nim usnąć jest bardzo ciężko, na prawde ciężko. Z zamyśleń wyrwała mnie ręka Hazzy na moim pośladku. On jest nienormalny, serio? Wczoraj nie było mu dość? Zachichotałam pod nosem.
- Harry, przestań głuptasie.- zasmiałam sie i zdjęłam jego rękę ze swojej pupy. Niestety na darmo, on znowu ją tam położył.
- Serio nie masz dosyć po wczorajszym?- on tylko się zaśmiał.
- Ciebie kochanie nigdy.- wywróciłam tylko oczami.
- No trudno, ale czas wstawać, wiesz która jest godzina? Po 14, musimy wstawać, przykro mi kotku.- wstawałam już z łóżka, ale Hazz nie pozwolił mi za daleko pójść.
- A ty do kąd?
- Pod prysznic, a ty zostajesz tu, jasne?
- Tak mamusiu, będę grzeczny.- zaśmiałam się tylko. Pomaszerowałam do łazienki, w sumie uwielbiałam to pomieszczenie, było takie magiczne i słodkie. Zdjęłam z siebie piżamkę, ktora składała się z zadużej koszulki Harrego i moich majtek.  Tak naprawdę to mogłam spać w swoim t-shircie, ale uwielbiałąm zapach mojego chłopaka, więc jednak postanowiłam spać w jego ubraniach. Weszłąm pod strumień gorącej wody i rozluźniłam się, choć już wcześniej byłam zrelaksowana. Po pół godzinnej kąpieli, postanowiłam zjeśc śniadanie, albo obiad, no cokolwiek to było. Zeszłam na dół i wyczółam moje ulubione....NALEŚNIKI. Jadłam moje pyszności, ale Harry nie dał mi dokońzczyć mojej czynności.
- Skarbie, widziałaś gdziesz moje czarne dżinsy?
- Były w garderobie.
- Ale i ch tu nie ma.
- Idę już.- potruchtałam z niechęcią na górę. Byłam już na prawie na szczycie, gdy ujżałam Hazze wychodzącego z łazienki.
                                                 Coś pięknego, naprawę, z zachwytu, prawie spadłam ze schodów, na szczęsie utrzymałam równowagę.
- Kochanie, czy ty wogóle byłeś w garderobie?- zapytałam, idąc w jego stronę.
- Nie, chvciałem, żebyś tylko tu przyszła.- po tych słowach popatrzyłąm na niego gniewnie. Przerwał mi jedzenie NALEŚNIKÓW........nie puszczę mu tego płazem, o co to to nie.
- W takim razie czas się tam wybrać.- poszłam do niej i wróciłam ze spodniami w ręku.
- Dziękuje, jesteś kochana.
- Tak, wiem.
- Jade muszę dzisiaj wyjść, coś załatwić.
- To dobrze się skłąda, podrzucisz mnie do Kas?
- Oczywiście.- objął mnie w talii i zaczął całować.
- To ja idę sie przygotować.- wywinęłąm się z jego uścisku, a on zrobił  minkę nadąsanego chłopczyka. Szybki prysznic, dokończenie śniadanka i bieżemu się za te babskie sprawy. Fryzura

  delikatny make-up      oraz strój

 i jestem gotowa, wzięłam tylko torebkę, i mogę wyjśc do ludzi.
- Harry możemy iść.- Hazz wyłączył telewizor w salonie i wyszliśmy z domu.
- O której mam po ciebie przyjechać?
- Jeżeli nie będzie ci pasowało, to się przej...
- O której mam być!- trochę się przwestraszyłam jego tonu jakim ze mną rozmawia.
- Przeoraszam skarbe, po prostu nie chcę żebyś sama wracała do domu.- położył rękę na moim kolanie.
- Oh, ok. Możesz być o 20.
- Dobrze.- zaparkował pod blokiem mojej przyjaciółki. Dałam mu buziaka i chciałam wyjść ale Harry zatrzymał mnie.
- Proszę nie złóść się na mnie. Chcę tylko, żebyś była bezpieczna.
- Nie jestem zła, tylko trochę mnie przestraszyłeś.
- Wybacz mi kocie, nie chciałem.
- Ok- przytuliłam sie do niego i już mnie nie było. Weszłąm do środka, Kas oglądała TV.
- Hej kochana.- przytuliłam sie do niej.
- Cześc małal, jak tam? Trzymasz się jakoś?
- Tak, jest ok, Harry bardzo mnie wspiera i dużo mi pomaga zapomnieć.
- A jak trzymacie z sexem?
- Kas! Spotykamy się nie całe 3 tygodnie, przestań- na moje policzki wpłynął róż.
- Ok....spokojnie.
- Dobra, nie przyszłąm tu rozmawiac o tego typu sprawach. Jest sprawa, za 2 tygodnie lecimy na Teneryfę...
- Co?! Tak szybko?!- zaśmiałam się Kas zareagowała dokładnie tak samo jak ja.
- Tak, wiem, że to mało czasu, ale Liam chce sie oświadczyś Sophii i musimy mu w tym pomóc. Ty, ja i El.

* 2 godziny póżniej*
przez 2 godziny tłumaczyłam jej cały plan gry. Była w niebo wzięta. Teraz rozmawiałyśmy o ciuchach i tych sprawach. Nagle dzwonek do drzwi. To pewnie Harry- pomyślałam, ale jednak nie...
                                                                                                                                                             
              Hejka wszystkim, mamy rozdział 8, nie jestem z niego dumna, ale aż taki zły to nie jest, mam nadzieję, że się spodobał. Przepraszam was za błędy, Małe literówki.
                                    Pozdro xD Julcia :*

                                                                 Ale słodziaki <3
                                            


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz