poniedziałek, 30 czerwca 2014

Hejj

Hejka kochani, chciałam tylko powiedzieć, że zmieniłam przyjaciółkę Jade, czyli Keis.
                                   
                                       Pozdro xD Julcia :*

niedziela, 29 czerwca 2014

Rozdział 12

* 2 tygodnie później *
Jesteśmy właśnie w drodze na lotnisko. Wypuścili Kas, ze szpitala, trochę wcześniej, więc moglismy od razu lecieć na Teneryfę. Strasznie się cieszę, że będę mogła choć na chwilę zapomnieć o tym wszystkim co się wydażyło. Przez ten cały czas, myslałam nad tymi rzeczami, nie mogłam spać po nocach, budziłam się z krzykiem, byłam cały czas przerażona. Harry, pomagał mi i prubował pocieszyć, ale na marne, nic nie mogłam z tym zrobić. Przez ten cały okres, zauważyłam zmianę w zachowaniu Harrego, był bardziej oschły, taki zimny. W niektórych momentach, starał sie być miły, ale aj wiedziałam, że robi to z niechęcią. Nie wiem, co się stało, ale jest mi z tym źle.
- Jade, mówię coś do ciebie!
- Przepraszam, zamyśliłam się.
- Jesteśmy już. Wysiadaj!- posłusznie zrobiłam to co mi kazał. W moich oczach były łzy, ale nie dałąm im spłynąć. Na lotnisku zobaczyłam El, szybko do niej podbiegłam. Bardzi się zaprzyjaźniłyśmy, jest moją podporą, zawsze moge jej wszystko powiedzieć.
- Jadei co się stało?- zapytała  lekkim strachem w głosie.
- Powiem ci w środku.- weszliśmy wszyscy do ich odrzutowca i wystartowaliśmy. Harry chciał usiąść obok mnie, ale ja znalazłam wolne miejsce pomiędzy El a Keis. Uradowałam się w duchu, że nie muszę siedzieć obok Hazzy i znowy słuchać jego zimnego głosu. Spojrzał na mnie gniewnie, ale usiadł na przeciwko. Wtuliłam się w El, bo Kas usnęła przytulona do Zayn'a.
- To powiesz mi co sie dzieje?- spytałą szeptem Elenor.
- Harry, od wypadku stał się taki zimny dla mnie. Jest bardzo szorstki, czasami jest miły, ale ja wiem, że to z przymusu. Nie wiem, co ja mu zrobiłam, ale napewno nie chcę, żeby taki był.- moja przyjaciółka przez chwilę się zamyśliła, a po chwili szepnęła coś na ucho Louisowi, ten od razu pokiwał głową na znak, że się zgadza.
* oczami Hazzy *
Jezu, ile można lecieć na tą zasraną Teneryfę?! Nie chce mi się tu siedzieć, a w szczególności z Keis i Zaynem, którzy bez przerwy się przytulają.
- Ty, co ty wogóle robisz?- spytał się mnie Lou, który, właśnie usiadł obok mnie.
- O co ci chodzi?
- O ten tramwaj co nie chodzi! No kurwa stary, czemu zachowujesz się tak w stosunku do Jade?
- To znaczy?
- Pamiętam, że przed wypadkiem taki nie byłeś, opiekuńczy, MIŁY, kochający, taki właśnie byłeś, a nie oschły, zimny, nieprzyjemny. Własna dziewczyna się ciebie boi, ogarnij się człowieku!
- Jade się mnie boi?
- Nie no wcale, tylko z nudów podbiegła na lotnisku do Elki z płaczem, albo z nudów nie usiadła dzisiaj obok ciebie i jeszcze tak dla zabawy dzwoi w środku nocy do mojej dzieczyny żeby się wypłakać i jeszcze
- Dobra, zrozumiałem! Odpuść!
- To powiesz, czemu taki jesteś?
- To przez ten cholerny wypadek. Zrozumiałem, że muszę postąpić właściwie, żeby Jadei zrozumiała, że ją kocham, ale jestem zdystansowany. To przezemnie było to co się wydarzyło i nie chcę, żeby to się powtórzyło.
- Stary, Jade prędzej popełni samobujstwo, albo coś sobie zrobi nim to pojmie. Ona jest do ciebie przywiązana i nie łatwo jej będzie żyć z dystansem, zrozum to, ona cię kocha, inne dziewczyny nie mogły, bo byłeś dla nich zbyt nibezpieczny przez gang, ale ona może i chce, zrozum to.
- Ale....ja jej jeszcze nie powiedziałem o gangu.- powiedziałem najszybciej jak umiałem.
- C...co?!
                                 Pozdro xD Julcia :*

piątek, 27 czerwca 2014

Dziękuję

1000 wyświetleń! Pierwsze 1000 wyświetleń!
Dziękuję wam, że dotrwaliście ze mną do 1000 wyświetleń. 
Czekam na kolejne tysiaczki, mam straszną podnietę.
Kocham was i DZIĘKUJĘ!!! <3
                                                             Pozdro XD Julcia :*

Rozdział 11

                                                            - The Fray- How to Save a life
Rozmyślałam nad tym co powiedział, czy on też tak robił? Ciekawe ile dziewczyn zali....dobra wszyscy wiemy o co chodzi.
-Harry? Czy...czy ty też tak robiłeś?
- Chodzi o dziewczyny?- pokowałam tylko głową.
- Jade, owszem byłem podrywaczem. Miałem dużo dziewczyn, ale nic do nich nie czułem, dopiero gdy poznałem ciebie, zrozumiałem, że to coś poważnego i napewno nie będzie to jednorazowa przygoda. Kocham cie najbardziej na świecie, i nie chcę żebyś zamartwiała sie moja przeszłośćią.- przytuliłam do niego i położyłam głowę na jego piersi. Próbowałam zapomniec o tych wszystkich dziewczynach i wsłuchać się w bicie jego serca.
- Przepraszam, że zapytam o to ale męczy mnie to strasznie. Z iloma dziewczynami robiłeś....sam wiesz.- zaśmiał się pod nosem.
- Nie liczyłem, więc dokładnie ci nie powiem, ale tak, było ich sporo. Kochanie, nic nie czułem jak sie z nimi bzykałem. Moje uczucia, skierowane są tylko do ciebie. Do nikogo więcej.- dobr jego słów zamurował mnie. Głaskał mnie delikatnie po głowie. Właśnie tego potrzebowałam, spędzenia z nim czasu, sam na sam w łóżku.
- Wiem, ja tez cię kocham, nawet nie wierz jak bardzo. Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało. Nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła.- pocałowałam go delikatnie w usta.
- Harry muszę dzisiaj coś załatwić, chciałbyś pojechać ze mną?
- Przemyslę to....a do kąd?
- Zaręczyny Liam'a i Sophii, pamiętasz? Musimy podjechac do organizatorki., żeby załątwić wszystkie formalności.
- Ciekawe, czy na nasze zaręczyny, też będziesz taka podekscytowana?- czekaj, czy on właśnie powiedział NASZE ZARĘCZYNY?! nie wieże, Harry na serio planuje ze mnął przyszłość?
- Czy.....czy ty powiedziałeś nasze zaręczyny?
- Oczywiście, że tak, i nie tylko zaręczyny, ślub także skarbie, a ty myślałaś, że nie planuje z tobą przyszłości?
- No nie wiem, nie myślałam nad tym, ale mile mnie zaskoczyłeś. To co, zbieramy się?
- yyyyyy.....nie!......nie chę mi się. Nie możemy jutro? Prooooszę.
- Nie, bo zostalo mało czasu, nawet nardzo. Trzeba wszystko załatwić. To robimy tak, ja ide pod prysznic, a ty robisz mi kawę.- otworzył usta i chciał mi odpowiedzieć, ale ja tylko go pocałowałam i zniknęłam za drzwiami.
* oczami Harrgo *
                                   Kelly Clarkson- Because of you
                                   Christina Aguilera- Bound to you
Ona jest niesamowta, tak to jest jak kobieta rządzi w domu. Ruszyłem w stronę kuchni aby zrobic jej kawę. Nie che mi sie tam wogóle jechać.
[ 1 godzinę później ]
jesteśm juz od jakiejś godziny w drodze, żebym wiedział, że to 200 km za Londynem, nigdy bym sie na to nie zgodził. Choć pewnie, nie pozwolił bym jej samej jechać, a wiem, że by pojechała. Zapowiada się ciekawy pobyt na Teneryfie.
- Harry! Uważaj!- skręciłem mocno kierownicą. O mało co nie wpdłem pod tira. Całe życie mognęło mi przed oczami. Jak mogłem tego nie zauważyć. Mój samochód był z przodu zmaiżdżony. Spojżałem na Jade, była przestraszona.
- Skarbie, przepraszam, nie zauwazyłem go. Boże, mogłaś przezemnie zginąć. Naprawdę przpraszam, to się już więcej nie powturzy, przysię...- mocno sie do mnie przytuliła, jak by chciała zapomnieć. Objąłem ją ramionami. Zadzwoniłem po Louisa, żeby przyjechał po nas.
* oczami Jade*
[ 30 min później ]
Siedzimy już u Louisa w samochodzie, jestem ta roztrzęsiona jak w tedy, z moim ojcem. To się stało tak szybko. Na szczęście żyjemy. Siedzę z tyłu z Harrym i wtylam sie w niego. Chcę zapomnieć, wmawiam sobie, że to tylko koszmar. Nie przezyłą bym, gdyby jemu coś się stało.
- Jade, już jesteśmy. Idź do domu, zaraz do ciebie przyjdę.- pokiwałam tylko głową i juz mnie nie było.
* oczami Harrego *
- Musimy pogadać.
- Teraz? Nie mogę, Jadei jest roztrzęsiona.
- Nie dziwię się. Zebranie gangu jest po powrocie z Teneryfy, musimy działać.
- Dobra, będę. Nara stary i dzięki za wszystko.
- Spoko, nie ma sprawy.- wszedłem do domu, strasznie cicho, przestraszyłem się, a jak coś jej się stało?!.....Stray ogarnij się! Sprawdziłem wszystkie pokoje. Odetchnąłem z ulgą, jak zobaczyłem moją niewiaste spiącą, na łóżku, przykryłem ją kocem i zamknąłem cicho drzwi. Zeszłem na dół i włączyłem telewizor.
* oczami Jade *
Jedziemy pustą drogą żeby spotkać się z organizatorką. Strasznie cieszę się, że wreszcie to załątwię. Słucham mojego ulubionego zespołu The Fray. Nasze zareczyny także zaplanujemy  podobny sposób. 
Harry wyprzedza, a z naprzeciwka wyjeżdźa nam tir.
- Harry! Uważaj!- całe życie mognęło mi przed oczami, to było straszne. Harry gwałtownie skrecił kierownicą i wylądowaliśmy na poboczu. Na szczęście żyjemy.
- Harr, skarbie, obudź się. Harry! Nie to nie może byc prawda. Harry, obudź się!
* oczami Harrego *
 Usłyszałem krzyki z góry, pobiegłem sprawdzić, co się stło. Gdy wszedłem do sypialni, zobaczyłem Jade, całą spoconą, rzucającą się na łóżku, podszedłem do niej i potrząsnąłem za ramiaona.
- Jade, skarbie, obudź się. Jade.- otworzyła oczy, cała wystraszona. Przytuliłem ją. Zaczęła płakać.
- Już cii, jestem tu....cii.- chwilę jeszcze siedzieliśmy w tej pozycjii, do momentu, aż się uspokoiła.
- Co ci sie śniło?
- Ten wypadek, że umarłeś.- załkała.
- Ja nie umarłem, jestem przy tobie i nigdy nie odejdę.- pocałowałem ja delikatnie w usta i jeszcze raz przytuliłem. Musi wiedzieć, że nigdy nie odejdę.
                                                                           
              Pozdro xD Julcia :*




czwartek, 26 czerwca 2014

Informacja

                                                                PRZEPRASZAM WAS MOI KOCHANI, ZA  TO, ŻE TAK DŁUGO NIE WSTAWIAM ROZDZIAŁU, ALE MAM NA RAZIE CIĘŻKIE CHWILĘ, ZAKOŃCZENIE ROKU ITP. NIEDŁUGO GO WSTAWIE. PISAŁAM GO DZISIAJ, ALE NIE OPUBLIKOWAŁAM. NAPISAŁAM GO DO POŁOWY ALE JAK PISAŁAM NIC NIE CZUŁAM. JAK BĘDĘ SIĘ LEPIEJ CZUŁA NA 100% GO WSTAWIĘ. JESZCZE RAZ PRZEPRASZAM I DZIĘKUJĘ ZA TO, ŻE CZYTACIE MÓJ BLOG!!! :*

wtorek, 24 czerwca 2014

Rozdział 10

* oczami Harrego *
- Chłopaki, to my się będziemy zbierać. Jade jest wykończona.
- Chłopie, mamy niedokończoną sprawę, pamiętasz?- Zapytał szeptem Louis, tak, żeby Jadei nie usłyszała.
- Tak, pamietam, dokończymy jutro, ok.
- Dobra, tylko nie zapomnij.- pożegnałem sie z chłopakami i poszliśmy do samochodu. Jade od ponad 30 minut jest strasznie cicha, jakby bałą się cos powiedzieć, żeby nikogo nie urazić. Chciała wsiąść do samochodu, ale w ostatniej chwili stanąłem przed nią i zacisnąłem ręce na jej biodrach, staliśmy tak chwilę, aż Jadei sie nie odezwała.
- Harry co ty robisz?
- Ja prubuje zgadnąć czemu nic nie powiedziałaś już przez dłuższy czas. Co się dzieje?
- Nic, nie przejmuj się, to nic ważnego, możemy już jechać? Trochę mi zimnko.
- Ok, ale dokończymy w domu.- powiedziałem stanowczo, coś się dzieje, tylko jeszcze nie wiem co, ale się dowiem. Ruszyliśmy w stronę domu, droga minęłą nam w milczeniu. Gdy dojechalismy pod dom, Baby miała bardzo smutny wyraz twarzy, jakby coś ją niepokoiło.
- Skarbie?.......Wszystko w porządku?- nie odpowiedziała, obszedłem samochód dookoła i otworzyłem jej drzwi. Nie wyszła, widziałem że płacze. Kucnąłem przy jej siedzeniu i wziąłem jej dłoń w swoją.
- Baby powiesz mi co się dzieje, dlaczego płaczesz?
- Nie zrozumiesz....
- Powiesz mi?
- Bo od kąd jesteśmy razem tylko przyswarzam ci kłopotów. Na początku mój ojciec mnie zgwałcił....dzisiaj to.....ja nie chcę, żebyś cały czas ratował mnie, bo ty masz wlasne życie a ja nie chę ci go zab......
- Przestań, nie rozumiewsz, że to ty jesteś moim całym życiem? Ja chcę być przy tobie, chcę dawać ci powód do radośći, chę codziennie budzić się przy tobie, chcę co dziennie widzieć twój uśmiech, chcę obserwować cię jak śpisz, jesz, chodzisz. To jest dla mnie coś pięknego, nie chcę cię zostawić ani stracić, i na pewno nie pozwolę ci odejśc, więc to wybij sobie z głowy i przestań mówić takie rzeczy, skąd wogóle przyszło ci do głowy coś takiego?
- Nie wiem, przypominałam sobie to z moim ojcem, i to z dzisiaj i cos zrozumiałam, że jestem wielkim problemem.- pocałowłem ją namietnie, ale delikatnie.
- Czy teraz rozumiesz, że nie jesteś rzadnym problemem, tylko moją kochaną niewiastą?- powiedziałem po między pocałunkami. Nasze języki wlczyły między sobą, ale to było bardzo przyjemne.
- Kochanie, chodź do środka bo zimno się robi, a ja nie chę żeby mojaksiężniczka mi zmarzła.- złączyłem nasze palce i szliśmy w stronę domu. Ona była moim całym światem, jak mogła wogóle pomyśleć, że jest probleme? Ona nigdy nie była i nigdy nie będzie problemem, Never!
- Hazz o czym myślisz?- z zamysleń wyrwała mnie Jadei. Siedzieliśmyw salonie, oglądając TV.
- O tobie. Jade chodź do mnie.- podała mi rękę a ja usadowiłem ją na swoich kolanach.
- Czy....czy ty wątpisz w moją miłość do ciebie?- spojżałem jej prosto w oczy, ja mówiłem serio, muszę być pewny.
- Oczywiśćie , że nie, skąd taki pomysł? Hazzuś to że miałam chwilę załamania, to nie znaczy, że cię nie kocham i nie wieżę w naszą miłość.- przytuliła sie mocno do mnie tak jak by się bałą, że zaraz rozpadn. Zaniosłem ją do sypialni i przebrałem w piżamę, po czym sam to zrobiłem i połozyłem sie obok niej. Po pewnym czasie oddałem się w ramiona Morfeusza.
* oczami Jade *
Obudziłąm się otulona ramionami Harrego. To było cudowne, już zawsze chciałam sie tak budzić. Wtuliłam się jak najmocniej w mojego kochanego loczka i próbowałam na nowo zasnąć. Kolejny raz obudziłam się już nie taka szczęśliwa, bo Hazzusia nie było przy mnie, nie wiem jak wcześniej mogłam tak sie budzić, to okropne, na szczęście do pomieszczenia wszedł mój bóg.
- O proszę, księżniczka się obudziłą?- podszedł do mnie i usiadł obok na łóżku.
- Tak obudziła, ale Sama.- podreśliłąm słowo sama.
- Przepraszam skarbie, ale nie chciałem cię budzić, tak słodko spałaś.- uśmiechnęłam sie i złożyłam pocałunek na jego ustach. Gdy oderwaliśmy sie od siebie, znówu ujżałam ten zniewalający usmiech.

                                                 
Wsadziłąm palec w zagłębienie jego policzka, jak małe dziecko. Harry spojrzał na mnie zdziwiony, więc przestałam ale od razu przyłożył moją rękę z powrotem.
- Harry....czy ty też uważasz, żę Zayn coś czje to Keis?
- Ooo tak, na maxa, ale będzie musiał zmienić plan gry. On zawsze robiła to tak, że podchodził do dziewczyny, uwodził ją, przeleciał i zostawisz, ale z Kas jest inaczej, chyba naprawdę się zakochał.
                                                                                                                                                            
  Hej Hej Hej moje czytelniczki, rozdział nie jest doskonały, ale mi się podoba. Uważam że jest uroczy. W kolejnym będzie więcej o Kas i Zaynie.
                                      Pozdro xD Julcia :*
                                                                                                        
                                                               


poniedziałek, 23 czerwca 2014

Rozdział 9

- Jack?! Co ty tu robisz?- Kas aż krzyknęła. Jack? Lata go nie widziałam.
- Kochnie, no jak to? Przecież przyszedłem do mojej księżniczki.- uśmiechnął się zadziornie, nie podoba mi sie ta sytuacja.
- Wypierdalaj stąd, teraz i nigdy nie wracaj, rozumiesz?- podszedła do Kas i mocno złapał ją za szyję.
- Trochę grzeczniej, jasne?!- krzyknęłam z przrażenia.
- Zamknij się suko, bo inaczej poderżnę ci gardło!-  ten gość jest starszny i bardzo niebezpieczny, boję się.
- Nie odzywaj.....się tak......do mojej przyjaciółki!- Kas powiedział ledwo łapiąc oddech. Podbiegłam do nich od tyłu i kopnęłam tego nachlanego idiote w zgięcie w kolanie. Uciekłyśmy do łązienki i zamknęłyśmy na klucz.
- Dobra tu jesteśmy bezpieczne. Czemu on przylazł do ciebie po dwuch latach od waszego zerwania? Spotkałąś się z nim?
-Nie, oczywiście, że nie, dzwoinił do mnie kilka razy ale zmieniłam nume...
- Albo zraz z tąd wyjdziecie, albo wyważę te drzwi!- zaczął waliś w drzi, no to teraz mamy przechlapane, do oczu zaczęły napływać mi łzy.
- Ej młoda, nie płacz, będzie dobrze. Masz przy sobie telefon?- pokiwałam tylko głową.- Ok, to zadzwoń.....hmmmm....wiem, zadzwoń po Harrego.
- Dobra.
* rozmowa telefoniczna *
- Jade? Czy coś się stało?
- Harry przyjedź, szybko.
- Kochanie co się stało? Nie płacz i powiedz mi o co chodzi.
- Bateri mi pada, przyjedż do Ka...- w tym momęcie padła mi bateria.
* koniec rozmowy *
* oczami Harrego *
- Halo, Jade...- kurwa, muszę tam jechać, nie wiem, co się stało, ale czuję, że coś złego.
- Chłopaki, muszę iść, dokończymy puźniej.
- Ale Hazz, musimy to obga...
- Kurwa, Jade coś się stało, zrozum to Zayn! Cześć!- wybiegłem z mieszkania i szybko wsiadłem do samochodu. Obym zdążył na  czas. Po 5 minutach byłem już na miejscu. Wparowałem do mieszkania Keis, pierwsze co zrobiłem to sprawdziłem wszystkie pomieszczenia. Z łazienki dobiegały krzyki, taaa, chyba je znalazłem.
- Co tu się kurwa dzieje?!- byłem cholernir zły, i kim do huja jest ten facet?!
- A ty to kto?!- zapytał pojeb który trzymał za szyję obie dziewczyny. Uwolniłem je z jego uścisku i wyjebałem mu prosto w ryj. Kopnąłem w brzuch i podeptałem po mordzie. Byłem jak w transie, ale wiedziałem, że Jade jest tuż obok i nie chciałem, żeby sie mnie bała, więc postanowiłem skończyć już mordować ofiarę.
- Kotku nic ci nie jest?- zapytałem tuląc moja małą do siebie.
- N....nie, dziękuje, że przyszedłeś.
- Oczywiście, że przyszedłem. A tobie Kas nic nie jest? Nic cię nie boli?
- Nie jest ok...- syknęła z bólu i złapała się za żebra.
- Dostałą mocno w bok.- Jade stopniowo załamywał się głos.
-Jedziey do szpitala.- wziąłem Keis na ręce i szybko ruszyliśmy w stronę samochodu. Po 15 minutach byliśmy na miejscu. Wbiegliśmy do szpitala i zaczepiliśmy pierwszego lepszeg lekrza. Przewieźli ją na blok operacyjny.
* oczami Jade *
Byłam roztrzęsiona, nie mogłam uwierzyć, że Kas jest na operacjii, to za durzo jak na jeden dzień. Harry nic nie mówiąc po prostu mnie przytulił. Usiedliśmy na krzesełku przed salą i czekaliśmy na koniec zabiegu. Oby nic jej nie było powarznego- modliłąm się w duchu.
- Skarbie będzie dobrze, musimy być dobrej myśli. Sprubuj usnąć, to ci dobrze zrobi.- przytaknęłam tylko głową i oddałam się w objęcia Morfeusza.
* oczami Harrego *
Na szczęście nic się nie stało Jadei, nie wybaczył bym sobie tego. Zadzwoniłem do chłopaków i powiedziałem o co chodzi, po pół godzinie byli już razem z nami w szpitalu.
- Siema. I co z nią?- zapytali naraz.
- Na razie nic nie wiemy, na pewno ma połamane żenra, ale coś więcej to nic.
- Ok, a co z Jade?- zapytał Zayn
- Na szczęście nic jej nie jest, śpi, była bardzo roztrzęśiona, przżyła szok, nie dziwie jej się. Czekaliśmy tak jeszcze 3 godziny, aż z sali wyszedł lekarz.
- Panie doktorze, co jej jest?- spytał Zayn. Chyba był bardziej przejęty od nas wszystkich ( pomijając Jade )
- A kim pan jest?
- Przyjacielem, bardzo sie martwię, może mi pan powiedzieć?
- Oh, no dobrze, zapraszam do gabinetu.
* oczami Zayn'a *
- No więc tak, operacja się udała, niestety panna Keis będzie musiała poleżeć u nas przez miesiąc, ponieważ rany będą się goić właśnie przez ten czas, a nie możemy pozwolić, aby była w domu bez opieki. Jej żebra, byly bardzo połamane, a niektóre zmiarzdżone, ale udało nam sie je uratować.
- Brdzo dziękuję panie doktorze, a mogę do niej wejść?- byłem przybity i bardzo się o nią bałem. Niewiem, czemu ale czułem, że muszę przy niej być i się nią opiekować.
- Nie, to nie jest dobry pomysł, proszę przyjść jutro, ona potrzebuje wypovzynku.
- No dobrze, dziekuję.- uścisnąłem jego rękę i wyszedłem. Na korytażu czekali wszyscy. Po dszedłem do nich, a Jade już nie spała. No to teraz będzie pod górkę.
- No iii co z niął?
- Oh, usiądź, no to tak, miała bardzo połamane żebra i niektóre zmiażdżone, ale udało im się je uratować, przez miesiąc będzie tu leżec, ale nie możesz dzisiaj do niej wejść, dopiero jutro.- w jej oczach były łzy,a le i ulga. Harry szybko przytulił ją i pocałował w czoło.
- Wyjdzie z tego, jest silna, będzie dobrz.
                                                                                                                                                                 
 No i mamy 9, jak myślicie, czy pomiędzy Zaynem, a Kas coś się wydarzy? Jeżeli macie jakieś podejżenia piszcie w komach, a ja będę to rozważała i możliwe, że postąpię zgodnie z waszymi pomysłami.
                                          Pozdro xD Julcia :* Kocham was <3



niedziela, 22 czerwca 2014

Rozdział 8

Obudziłam się bardzo wyspana. Spojżałam na zegarek, była 14:25, jak to możliwe, że tak długo spaliśmy? No tak, jak poszłąm spać o 4 nad ranem, to się nie dziwcie, Harry nie pozwalał mi usnąć szybciej. Uwierzcie mi przy nim usnąć jest bardzo ciężko, na prawde ciężko. Z zamyśleń wyrwała mnie ręka Hazzy na moim pośladku. On jest nienormalny, serio? Wczoraj nie było mu dość? Zachichotałam pod nosem.
- Harry, przestań głuptasie.- zasmiałam sie i zdjęłam jego rękę ze swojej pupy. Niestety na darmo, on znowu ją tam położył.
- Serio nie masz dosyć po wczorajszym?- on tylko się zaśmiał.
- Ciebie kochanie nigdy.- wywróciłam tylko oczami.
- No trudno, ale czas wstawać, wiesz która jest godzina? Po 14, musimy wstawać, przykro mi kotku.- wstawałam już z łóżka, ale Hazz nie pozwolił mi za daleko pójść.
- A ty do kąd?
- Pod prysznic, a ty zostajesz tu, jasne?
- Tak mamusiu, będę grzeczny.- zaśmiałam się tylko. Pomaszerowałam do łazienki, w sumie uwielbiałam to pomieszczenie, było takie magiczne i słodkie. Zdjęłam z siebie piżamkę, ktora składała się z zadużej koszulki Harrego i moich majtek.  Tak naprawdę to mogłam spać w swoim t-shircie, ale uwielbiałąm zapach mojego chłopaka, więc jednak postanowiłam spać w jego ubraniach. Weszłąm pod strumień gorącej wody i rozluźniłam się, choć już wcześniej byłam zrelaksowana. Po pół godzinnej kąpieli, postanowiłam zjeśc śniadanie, albo obiad, no cokolwiek to było. Zeszłam na dół i wyczółam moje ulubione....NALEŚNIKI. Jadłam moje pyszności, ale Harry nie dał mi dokońzczyć mojej czynności.
- Skarbie, widziałaś gdziesz moje czarne dżinsy?
- Były w garderobie.
- Ale i ch tu nie ma.
- Idę już.- potruchtałam z niechęcią na górę. Byłam już na prawie na szczycie, gdy ujżałam Hazze wychodzącego z łazienki.
                                                 Coś pięknego, naprawę, z zachwytu, prawie spadłam ze schodów, na szczęsie utrzymałam równowagę.
- Kochanie, czy ty wogóle byłeś w garderobie?- zapytałam, idąc w jego stronę.
- Nie, chvciałem, żebyś tylko tu przyszła.- po tych słowach popatrzyłąm na niego gniewnie. Przerwał mi jedzenie NALEŚNIKÓW........nie puszczę mu tego płazem, o co to to nie.
- W takim razie czas się tam wybrać.- poszłam do niej i wróciłam ze spodniami w ręku.
- Dziękuje, jesteś kochana.
- Tak, wiem.
- Jade muszę dzisiaj wyjść, coś załatwić.
- To dobrze się skłąda, podrzucisz mnie do Kas?
- Oczywiście.- objął mnie w talii i zaczął całować.
- To ja idę sie przygotować.- wywinęłąm się z jego uścisku, a on zrobił  minkę nadąsanego chłopczyka. Szybki prysznic, dokończenie śniadanka i bieżemu się za te babskie sprawy. Fryzura

  delikatny make-up      oraz strój

 i jestem gotowa, wzięłam tylko torebkę, i mogę wyjśc do ludzi.
- Harry możemy iść.- Hazz wyłączył telewizor w salonie i wyszliśmy z domu.
- O której mam po ciebie przyjechać?
- Jeżeli nie będzie ci pasowało, to się przej...
- O której mam być!- trochę się przwestraszyłam jego tonu jakim ze mną rozmawia.
- Przeoraszam skarbe, po prostu nie chcę żebyś sama wracała do domu.- położył rękę na moim kolanie.
- Oh, ok. Możesz być o 20.
- Dobrze.- zaparkował pod blokiem mojej przyjaciółki. Dałam mu buziaka i chciałam wyjść ale Harry zatrzymał mnie.
- Proszę nie złóść się na mnie. Chcę tylko, żebyś była bezpieczna.
- Nie jestem zła, tylko trochę mnie przestraszyłeś.
- Wybacz mi kocie, nie chciałem.
- Ok- przytuliłam sie do niego i już mnie nie było. Weszłąm do środka, Kas oglądała TV.
- Hej kochana.- przytuliłam sie do niej.
- Cześc małal, jak tam? Trzymasz się jakoś?
- Tak, jest ok, Harry bardzo mnie wspiera i dużo mi pomaga zapomnieć.
- A jak trzymacie z sexem?
- Kas! Spotykamy się nie całe 3 tygodnie, przestań- na moje policzki wpłynął róż.
- Ok....spokojnie.
- Dobra, nie przyszłąm tu rozmawiac o tego typu sprawach. Jest sprawa, za 2 tygodnie lecimy na Teneryfę...
- Co?! Tak szybko?!- zaśmiałam się Kas zareagowała dokładnie tak samo jak ja.
- Tak, wiem, że to mało czasu, ale Liam chce sie oświadczyś Sophii i musimy mu w tym pomóc. Ty, ja i El.

* 2 godziny póżniej*
przez 2 godziny tłumaczyłam jej cały plan gry. Była w niebo wzięta. Teraz rozmawiałyśmy o ciuchach i tych sprawach. Nagle dzwonek do drzwi. To pewnie Harry- pomyślałam, ale jednak nie...
                                                                                                                                                             
              Hejka wszystkim, mamy rozdział 8, nie jestem z niego dumna, ale aż taki zły to nie jest, mam nadzieję, że się spodobał. Przepraszam was za błędy, Małe literówki.
                                    Pozdro xD Julcia :*

                                                                 Ale słodziaki <3
                                            


sobota, 21 czerwca 2014

Rozdział 7

                                                                   Sundtrack:
                                               - Selena Gomez - The way i loved you
                                               - Reed Deming- Love you like a love song ( cover )

                 Pozdrowienia dla Dominiki Wierzbickiej, dzięki której skończyłam dziś ten rozdział.

Obudziłam się rano w pustym łóżku ze strasznym bólem głowy i całego ciała. Jakoś doczłapałam się do drzwi pokoju, teraz tylko po schodach w dół. Taa jakoś, no nic, do odważnych świat należy. Pokonałam jeden schodek i pożałowałam tego, miałam zamiar postawić nogę na drugim i właśnie wtedy cholernie rozbolała mnie noga, potknęłam się i spadłam. Ała. To nie był dobry pomysł, wszystko w około wirowało. Z kuchni wybiegł zdezorientowany Harry, chyba nie był zadowolony, że wstałam, bo jego mina wyglądała, tak że nie chce tego opisywać. Podbiegł do mnie i podnióśł na rękach po czym posadził na kanapie w salonie.
- Kochanie, nic ci nie jest?
- N....Nie
- Wogule czemu wstałaś z łóżka?! Jesteś nie odpowiedzilna! myślisz czasami?! Używasz muzg...
- Przestań! Prosze przestań, czy to jest moja win, że mnie zgwałcił? Czy to moja wina, że mam takiego psychicznego ojca?- powiedziałam przez płacz i mimo bólu pobiegłam na górę. Jak on mógł na mnie tak nakrzyczeć? Przecież ja nie jestem niczemu winna.
 * oczami harrego *
Głupi! Głupi! Głupi!- pomyślałem, jak ja mogłem jej tak powiedzieć? Przecież ona nic nie zrobiła. Pobiegłem za nią na górę, chciałem wejść do sypialni, ale zdążyła zamknąć drzwi.
- Jadei wpuść mnie.- zacząłem walić pięścia w dzwi- Myszko, proszę, porozmawiajmy.- usłyszałem dźwięk zamka, tak otworzyła.
- Kochanie, przepraszam, ja nie chciałem...to przez te nerwy...
- Harry ja rozumiem, ale to nie jest moja wina, że mam ojca takiego jakiego mam.
- Ja wiem, naprawde przepraszam myszko.- cały czas szłem w jej stronę, bardzo chciałnym ją przytulić i pocałowac, poczuć smak jej warg...człowieku nie myśl o tym teraz.
- Oboje przechodzimy to, ale każde z nas na swój sposób. Po prostu mnie przytul i nie rób tak więcej.- na mojej twarzy zagościł uśmiech.
- Skarbie...nawet nie wiesz jak bardzo chcę cie przelecieć
- Przykro mi ale będziesz musiał poczekac, ale mam nadzieję, że zadowoli cie na razie całowanie się ze mną, chyba, żę znudziło już ci się to?- zaczęła się ze mną droczyć, jak ja to uwielbiam.
- Żartujesz chyba.- przeniosłem nas na łóżko. Byłem nad Jade i zacząłem całować ją namiętnie, wplątała ręce w moje włosy. Pocałunkami pieściłem jej szyję i po mały schodziłem coraz niżej, aż do biustu, jednak zawachałem się, czy zjechać niżej. Spojżałem na nią pytająco, a ona tylko pokiwała ochoczo głową, ale widziałem w jej spojżeniu coś takiego, jakby młówiła mi, żebym nie przesadził. Włożyłem ręce pod jej top i rozpiąłem stanik, zacząłem  całować ją po brzuchu. Niestety dźwięk dzwonka do drzwi i bum...Jade podniosła się z łóżka, ale ja miałem inny plan.

* oczami Jade *
Wstałąm z łóżka mimo bólu. Muszę to wreszcie rozchodzić, byłam już preawie przy drzwiach, ale Harry objął mnie w talii i jeszcze raz pocałowałm mnie namiętnie.
- Hazz, muszę iśc otworzyć drzwi...- powiedziałam powstrzymując śmiech.
- Nie musisz, ten ktoś może poczekać, a ja dokończę co skończyłem.
- Później.
- Czyli się zgadzasz?- wtwróciłam oczami, a loczek zaczął się śmiać. Zeszłam na dół i pobiegłam otworzyć drzwi.
- Liam? Hej.
- Cześć Jade?, Harry w domu?- powiedział trochę zdziwiony moją osobą, ale był bardzo miły.
- Taa, proszę wejdź.- zaprowadziłam go do salonu.
- Harry. Masz gościa.- krzyknęłam do mojego księcia.- Napijesz się czegoś?
- Wody poproszę.
- Jasne, już się robi.

*oczami Harrego*
Zszedłem na dół jak tylko Jadei mnie zawołała. Wszedłem do kuchni, akurat stała przy blacie wlewając wodę do szklanki. Objąłem ją w talii i pocałowałem w szyję.
- Hazz....masz gościa....czeka na cb w salonie.
- Ok- powiedziałem zrezygnowany i razem ruszyliśmy w stronę pomieszczenia. Gdy weszliśmy do środka, bardzo zdziwiłem się jak zobaczyłem w nim Liam'a.
- Cześć stary, co ty tu robisz?
- Siema, chciałem pogadać.
- Jasne.- usiadłem obok niego na kanapie. Jade wręczyła mu wodę i już jej nie było.- No to mów o co chodzi?
- O Sophie.
- Co z nią, coś nie tak?
- Nie, ale mam problem, bo nie wiem jak się jej zapytać o to.... bo ja nie wiem, czy ona chce...
- No dawaj prosto z mostu.
- Bo ja chcę sie jej oświadczyć, tylko jeszcze nie wiem jak to zrobić.
- Na serio? To świetnie, ale coś czuje, że ja ci aż tak dobrze w tym nie pomogę....Jade.- zawołałem moją niewiaste.
- Tak?
- Chodź do mnie.- podeszła i miała zamiar uśiaść koło mnie, ale pociągnąłem ja tak, że wylondowałą na moich kolanach.
- Słońce, Liam ma do cb sprawę, w sumie do mnie, ale ty mu lepiej doradzisz.
- Ok, a co to za sprawa?
- Chcę sie oświatczyć Sophi, ale nie wiem, jak to zrobić.- Jade aż krzyknęła ze szczęścia.
- Na prawdę? To cydownie. Na początku powinieneś się wyluzować i odprężyć. Potem, zaplanować uroczystą kolację, ale nie zrobisz tego, ponieważ wasze oświadczyny będą spontaniczne, już niedługo lecimy na Teneryfę, więc ja, El i Kas, urządzimy tam wszstko, a ty z Harrym kupicie pierścionek i jak już będziemy tam to nie zrobisz tego odrazu, tylko na drugi dzień, ale pod wieczór. Skarbie kiedy lecimy tam?- łał ta dziewczyna jest niesamowita, zaskoczyła mnie i Liam'a także.
- Tak za 2 tygodnie.
- Tak chybko, no ok, trzeba będzie sie sprężać, ale damy radę, co ty na to Liam?
- To jest świetne. Jak ty to wymyśliłąś w tak krótkim czasie?
- Ma się sposoby. Czyli jest ok?
- Oczywiście, dziękuję ci, i tobie też stary.

*oczami Jade*
Pożegnaliśmy się z Liam'em i odprowadziliśmy do drzwi. Czyli zapowiadają się dłuuugie 2 tygodnie, ale damy radę. Była godzina 22, a ja miałam zamiar pujść pod prysznic, niestety Hazz miał inny plan, a ja chcałam go troche sprowokować 
- No kocie, jestes taka sexowana, że musimy skończy co zaczęliśmy.- tylko zaśmiałam się i znów wylądowaliśmy na łóżku.
                                                                                                                                                              
                                             Hejka wszystkim, i mamy rozdział 7, myślę, że się spodobał. 
                                                         Pozdro xD Julcia :*







 

wtorek, 17 czerwca 2014

Rozdział 6

Jak obudziłem się rano było mi tak jakoś dziwnie pusto, to z powodu Jade, bo postanowiła spać u siebie w domu, ale o tak się zobaczymy, ponieważ zabieram ją na zakupy przed wyjazdem na Teneryfę. Chcę, żeby bliżej poznała się z chłopakami, sądzę, że mogli by się zaprzyjaźnić, w sumie, kto by nie pokochał mojej księżniczki, ona jest cudowna. Po 2 godzinnym rozmyślaniu o mojej jedynej, postanowiłem się ogarnąć, była 11, a ja nadal w proszku. Wstałem, szybki prysznic, śniadanie, i do samochodu, po Jade. Gdy dojechałem pod dom mojego skarbu, bardzo zaniepokoiły mnie krzyki dochodzące ze środka, wbiegłem tam tak szybko jak tylko się dało, nawet nie wiem, czy dobrze zamknąłem auto. Na dole nikogo nie było, więc wbiegłem na górę, hałas był coraz głośniejszy, wparowałem do środka, stanąłem jak wryty, to co zobaczyłem, zbiło mnie z tropy. " Zabiję skurwysyna"- pomyślałem. Moja mała leżała bez majtek, w samym staniku na biurku w jego gabinecie, a on bił ją paskiem od spodni, chyba ją zgwałcił, nie no co ja gadam, na pewno to zrobił, innej opcji nie ma. Jak zobaczyłem moją Jade, serce mi się krajało. Ten kutas, po raz kolejny chciał uderzyć ją pasem, ale w porę zatrzymałem jego ręke tuż nad ciałem mojej niewiasty.
- Jesteś obleśny, jak można zrobić coś takiego własnej córce. Jeszcze raz ją tkniesz to policja dowie się o wszystkim.!- Jade wybiegła z pokoju i wbiegła do swojej sypialni, pobiegłęm za nią. Gdy wszedłem do pomieszczenie, moje serce roztrzaskało się na kawałki. Moja mała leżałą w kącie pokoju zalewając się łzami, była w totalnej rozsypce. Podszedłem do niej powoli, ale tak, żeby się nie przestraszyła, kucnąłem obok i zacząłem głaskać delikatnie jej główke.
- Cii.....kochanie.....nie płacz, jestem tu i nie pozwole cię skrzywdzić nikomu.
- Harry......przytul mnie.- bez chwili zastanowienia objąłem ją ramionami, wziąłem na ręce i położyłem na łóżku.
- Myszko pomóc ci się ubrać?
- Mógłbyś? Spodnie i bluzki są w szafie.
- Jase- wybrałęm jej pierwsze lepsze dresy i t-shirt, spakowałem jej ubrania w byle jaką torbę i z jade na rękach oraz torbą w ręku wyszedłem z tego domu. Posadziłem ją delikatnie na siedzeniu i odjechałem, w tle było słychać jej ojca, ale za bardzo nie zwracałem na niego uwagi. Gdy dojechaliśmy pod dom, wziąłem mojego skarba z auta i wszedłem do domu. Zaniosłem ją do salonu a rzeczy zaniosłem do sypialni. Gdy wróciłem do poprzedniego pomieszczenie, Jadei znów płakała, to najgorszy widok z możliwych, nie dla tego że wygląda brzydko ( ona nigdy tak nie wygląda ) tylko dla tego że nie nawidze patrzeć jak jest smutna, usiadłem obok niej.
- Skarbie nie płacz juz, jestem przy tobie i zawsze będę.
- Dziękuje ci, jesteś kochany, gdyby nie ty, niewiem co by się teraz ze mną stało...
- Kochanie nie myśl teraz o tym....spróbuj zapomniec, choc zaniose cie do sypialni, spróbujesz zasnąć.
- Ok- połozyłem ją na łóżku i przykryłem kocem.
- Harry położysz się ze mną?
- Oczywiśćie.- leżałem obok puki nie zasnęła.
                                                                                                                                                              
                             Hej kochani, przepraszam że taki krótki, ale w tym rozdział, chciałam umieścić tylko to co było nie przyjemne dla Harego i Jade, kolejny będzie weselszy i dłuższy :)
                                                              Pozdro xD Julcia :*

                                                                     

niedziela, 15 czerwca 2014

Rozdział 5

                                                      Sundtrack :
                                      -  John Legend- All of Me
                                      - Ed Sheeran- Give me love
                                      - Christina Perri- Human
                                      - Adele- Someone Like You

- Słucham? Ty mnie kochasz? To są chyba żarty
- Tak, kocham cię i nie pozwolę ci odejść, nie chce robić ci żadnych zasad, zakazów, czy coś, ale pragnę byś pokochała mnie tak jak ja kocham ciebie. Jesteś całym moim światem, nie potrafie bez ciebie żyć, jesteś tlenem którym oddycham, bez ciebie nie przeżyję- czy on płacze? To co mi powiedział było piekne, ale jak on mógł pokochać mnie w tak krótkim czasie? znamy sie dopiero tak ze 3 dni, albo nawet 2, a może znał mnie wcześniej? Nie wiem, ale wiem że musze dać mu szanse, nie będzie łatwo, ale postaram się, podbiegłam do niego i wskoczyłam na ręce, był taki szczęśliwy, najpiękniejszy widok na świecie, pocałowałam go lekko w usta.
- Czy to znaczy, że dasz nam szanse?
- Oczywiście, po tym co mi powiedziałeś zrozumiałam, że nie moge cie skreślić tak od razu, to by było nie w porządku.
- Kocham cię, nawet nie wiesz jak bardzo.- pożegnaliśmy się ze wszystkimi i koło godziny 22 pojechaliśmy do domu, chciałam żeby harry odwiózł mnie do domu, ale on stwierdził, że musi się mną nacieszyć i postanowił, że przenocuje u niego. Zgodziłam się, w sumie nie miałam ochoty wracać do domu. Gdy dojeżdżamy pod dom Hazzy, nie chciałam wcale wysiadać z samochodu.
- No choć księżniczko, idziemy do domu.
- Ale mi sie tak nie chce, nogi mnie bolą
- Czy to oznacza, że mam cię wnieść do środka?
- Nie to oznacza, tylko tyle, że chce spać w aucie.- loczek zaczą się głośno śmiać, a po chwili niósł mnie na rękach, jak pannę młodą, dołączyłam do niego i także zaczęłam się śmiać. Weszliśmy do domu, Harry położył mnie na łóżku w sypialni, tak delikatnie jakbym była z porcelany.
- No to wybieraj, spisz ze mną, czy sama?
- Hmmm.....niech się zastanowię z tobą.- na jego twarzy zagościł uśmiech w parze z dołeczkami.
- Bardzo dobry wybór, mam cię rozebrać, czy poradzisz sobie sama?
- Spokojnie, dam radę. Skocze pod prysznic i zaraz wracam.- jest tylko mały problem, w czym będę spać? Odwróciłam się w progu na pięcie w stronę Hazzy i powiedziałam zakłopotana.
- Loczek? Dasz mi coś do spania?
- Jasne skarbie.- zniknął w garderobie a po chwili wrócił z koszulką i bokserkami w reku, dokładnie tem sam zestaw co wtedy, gdy spałam tu po raz pierwszy.
- Dzięki.- i ruszyłam w stronę łazienki. Po zażytym prysznicu, wróciłam do sypialni, zobaczyłam Harrego w samych bokserkach, wyglądał jak anioł, powiedziałam Wow!, na szczęście tylko w myślach. Położyłam się na łóżko, a zaraz za mną mój kochany.
- Słońce, muszę ci to powiedzieć, wyglądasz zajebiście w moich ciuchach, nie wiem, czy nie lepiej ode mnie.
- Dziękuje, Harruś.- zachichotałam na moje słowa, ale podobało mi się to zdrobnienie.

 * oczami Harrego*

Położyłem sie obok mojego światełka w tunelu. Wyglądała tak pięknie w moich ubraniach, była cudowna. Objąłem ją ramieniem i czekałem aż zaśnie, wtedy mkiałem pewność, że nic jej się nie stanie, i usnąłem. Obudziły mnie promienie słoneczne, spojrzałem na Jade, spała tak słodko, nie chciałem jej budzić.
                                                                                              Zszedłem na dół by zrobić śniadanie. Zacząłem smażyć nalesniki, poczułem czyjeś ręce oplatające mnie w talii, wiedziałem, że moja księżniczka już nie śpi, ale udawałem że nikogo nie ma za mną i dalej przygotowywałem posiłek.
- Panie Styles, czy pan mnie ignoruje?
- Ja? Nigdy.- odwróciłem sie do niej przodem i posadziłem na blacie, zacząłem całować jej perfekcyjne usta, bardzo delikatnie, ale namiętnie.
- Kochanie, co będziemy dzisiaj robić?- zapytała po skończonym pocałunku
- A co sobie królewna życzy?
- Chciałabym spędzić z tobą czas, ale w dom, nie na imprezie, ok?
- Oczywiście, masz ochotę na jakiś film?
- Jasne, na przykład komedia?
- Świetnie, ale najpierw zjesz śniadanie, dobrze?
- No ok.- powiedziała, troche zawiedzina, tą wiadomością, ale wiedziałem, że uwielbia naleśniki, bo wiedziałem jak na nie patrzy.

*oczami Jade*

Skoczyłam do łazienki, aby troche się odtrolić, choć Harry ciągle powtarzał, żę wyglądam pięknie, to ja i tak postanowiłam skoczyć pod prysznic i te sprawy. Ponieważ cały dzień siedzieliśmy w domu, ubrałam coś luźnego, wygrałam się do garderoby, i znowu założyłam ubrania, siostry Hazzy, mam nadzieję, żę się nie pogniewa.  Mój ubiór wyglądał tak:
                                                             
Zeszłam na dół, harry siedział w salonie na kanapie i przeglądał filmy, usiadłam obok i się wtuliłam w niego, a on włączył jakiś film, i tak przesiedzieliśmy cały dzień, na kanapie. Nawet zamówilismy pizze nie wstając z niej, więc praktycznie nic nie robiliśmy. Była 23, więc postanowiłam się zbierać, bo moi "kochani" rodzice zaczną sie martwić, czy coś.
- Harry, odwieziesz mnie do domu?
- Chcesz sobie pójść ode mnie?
- Nie ale jest późno, a ja już 2 dzień nie będe w domu, matka jeszcze histerii dostanie.
- No ok, ale będzie i smutno bez ciebie i tak pusto w łóżku, bo do kogo się przytule?
- Hazzuś, ja naprawdę muszę już iść, ale jutro sie spotkamy
- No dobra, ale mam pomysł, po jutrze wybierzemy się całą paczką na Teneryfę, ja, ty, chłopaki, El i Kas, co ty na to?
- Naprawdę? jesteś cudowny, Tak bardzo jestem szczęśliwa, Kocham cię.
- Czy ty powiedziałaś, że mnie kochasz?
- Tak, najbardziej na świecie, a ty mnie?
- Oczywiście, że tak.- odwiozłem, Jade do domu i sam postanowiłem się położyć spać, byłem zmęczony.

                                                             Pozdro xD Julcia :*
                                       
                                                                         
                                                                   





piątek, 13 czerwca 2014

Rozdział 4

Następny monotonny dzień, wstała, zjadłam śniadanie i cały dzień nie ruszyłam się z kanapy w salonie, Kas miała kaca, a ja nie miałam co robić. Po mały głupieje od tych telenovel, które lecą non stop. Ojciec jak na razie dał sobie spokój ze spikaniem mnie z jakimiś typami. Godzina 16, a ja od 9 nie ruszam się z dużego pokoju, to się nazywa lenistwo, w sumie jestem taka od kąd się urodziłam, wiec co się dziwic? Nagle mój telefon zawibrował, a ja nie miałam pojęcia, gdzie go wsadziłam, i w ten sposób zdemolowałam cały pokój, dosłownie, zdemolowałam,a le znalazłam go, był pod poduszką na kanapie.

*sms*
Przyjadę po cb o 6, ubierz coś ładnego skarbie
                                                              Harry xoxo
A jak nie będe chciała iść? skarbie
                                           Jade :p
Idziemy na imprezę do zobaczenia mała  :*

*koniec smsowania*
NIE!! tylko nie impreza, cokolwiek, byle nie to. Za jakie grzechy? A tak wogóle, to skąd on miał mój numer? No nie ważne, wie gdzie mieszkam i ma mój numer, muszę iśc, niestety, taki mój los, ale nie zamierzam się stroić. Założę dżinsy i t-shirt. Spojżałam na zegarek, była 17, więc zaczełam się przygotowywać. Zrobiłam delikatny makijaż, rozpuściłam włosy i się przebrałam.
                                                                             
                                                                         
                       
                                                           
     Po skonczeniu była równo 18, i po domu rozbrzmiał się dzwonek do drzwi. Ale punktualny- pomyślałam.
Zabrałam tylko torbe i zbiegłam na dół, Harry stał, w progu, w białej obcisłej koszulce, było widać jego tatuaże na klatce piersiowej.
- Hej piękna.- powiedział z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Cześć.- odpowiedziałam, całkiem miło
- Nie przedstawisz mi swojego kolegi?- zapytała moja matka
- Nie, to my idziemy, nie czekajcie na mnie, nie wiem, kiedy wróce, nie dzwońcie i nie piszcie wiadomości, nara. I w taki o to sposób ruszyliśmy do jego auta. Harry o tworzył mi drzwi do samochodu, przyznam, to było całkiem miłe, sądze, że ten chłopak potrafi być uroczy, ale nie chciałabym go zobaczyć jak jest zły, bo to nie był by przyjemny widok. Z moich przemyśleń wyrwał mnie loczek.
- Ślicznie wyglądasz.
- Dzięki, ty też.- moje poliki, aż piekły.
- Dlaczego byłaś nie mia dla swojej matki?
- Bo to nie jest moja matka, nienawidze jej w pewnym sensie.- było mi niezręcznie rozmawiać z nim o moich prywatnych sprawach.
- Ok.
- Gdzie jedziemy?- siedzimy w tym samochodzie jakieś pół godziny, a ja nawet nie wiem, gdzie jesteśmy.
- Do moich znajomych, za Londynem.- no kurcze świetnie, a myślałam, żę jakoś się stamtąd wyrwe, niestety będe musiała błagać Harrego, żeby zawiózł mnie do domu. Czemu ja zawsze mam takiego pecha, umawiam się z nieznanym mi chłopakiem, normalnie zarąbiście, codzienne życie, nie? Gdy dojeżdżamy na miejsce nawet nie zauważam gdzie dokładnie jesteśmy, całą drogę byłam pogrążona we własnych myślach. Nim  sie obejżałam Hazza stał juobok mnie i otwierał mi drzwi, nwm ile tak siedziałam w miejscu, ale zrobiło mi się głupio z tego powodu.
- To co tu będziemy robic?- spytałam bez emocji, nie miałam ochoty przebywać w towarzystwie nieznanych mi ludzi.
- Najprawdopodobniej, gadać, tańczyć, grac w prawda czy wyzwanie.- uśmiecha się zawadniacko.
- Omatko.
- Zobaczysz będzie spoko, oni są naprawde sympatyczni.- taa, jasne, wszyscy tak mówią, Po wejściu do tego ogromnego domu, poznałam 4 fajnych chłopaków, poznałam El, która jest prze zabawna. Nawet wszyscy są mili i wg, ale ja mam już dośc, to jest chore, ja nawet go nie znam.
- Harry chce już jechać, czy mógłbyś odwieźdź mnie do domu?
- Hmmmm......niech pomyśle........nie
-  A czemu? Nie mam zamiaru tu siedzieć z wami i udawać że się świetnie bawie, jestes najgorszą rzeczą, która spotkała mnie w życiu, niemawidze cie!-krzyknęłam mu prosto w twarz i wybiegłam na zewnątrz. Nienawidze go! Nienawidze, wpakował się z butami do mojego życia i mysli, że jest nie wiadomo kim, mam go po dziurki w nosie. Poczułam ręce na swojej talii, gwałtownie sie odwróciłam i zobaczyłam JEGO.
- Odejć chce być sama, nie chce miec nic wspulnegoz tobą, mam cie dosyć, jesteś okropny, wpakowałeś się w moje życie i myślisz,m że będe ci posłuszna? Jak tak to się grubo mylisz, wiesz?- nie dostałam od niego odpowiedzi, ale za to całysa, nie miałam ochoty go całować, czułqm obrzydzenie.
- Przestań, wracam do domu.
- Onie, moja panno, kovham cie i nie pozwolę ci odejść.                                    
                                                                                                                                  Pozdro xD Julcia :*


                                                                                                              
                                                 

                           

wtorek, 10 czerwca 2014

Rozdział 3

Gdy weszłam do tej ogromnej villi, powiedziałam tylko WOW! Na zewnątrz wygląda rewelacyjnie

                                      
ale w środku, jeszcze lepiej. Na początku zwiedziłam kuchnie

                                        
potem salon

         
łazienkę

      
pokój gościnny

                
gabinet
               
oraz garderobe
                         
Wszystkie te pomieszczenia były piekne i pomyślnie urządzone, ale jak zobaczyłam sypialnie, zaparło mi dech w piersiach
                                 
była przepiękna. Wzdrygnęłam się lekko, jak poczułam jego oddech za swoimi plecami.
- I jak? Podoba ci się mój domek?
-Domek? Chyba raczej ogromniasta willa, i tak, podoba mi się.- odpowiedziałam z uśmiechem, po czym, znów zaczęłam wpatrywać się w jego tęczówki. KOBIETO OCKNIJ SIĘ, PRZECIEŻ TY GO NAWET NOE ZNASZ!- zaczęła moja podświadomość i miała rację.
- To....gdzie będę spała? Mogę na kanapie w salonie...- przerwał mi
- Będziesz spać w sypialni.- oznajmił Harry
-Ale naprawdę mogę położyć się w salonie i...
- Śpisz w sypialni czy tego chcesz czy nie Jadę.
-Och....no dobra, i tak nie wygram z tobą- powiedziałam zrezygnowana. Loczek zniknął za ścianą, i wrócił po chwili z koszulką i parą bokserek.
- Trzymaj, w tym będziesz spała skarbie.
- Nie nazywaj mnie tak, i dzięki.-poszłam do łazienki sie przebrać, wróciłam do,sypialni i zasnęłam, na wygodnym łóżku.
Rano obudził mnie zapach naleśników, które tak bardzo kochałam, z biegłam na dół prosto do kuchni.
- Czy ja czuje naleśniki?- zapytałam, choć doskonale znałam odpowiedź.
- O, wstała nasza śpiąca królewna
- Która jest godzina?- zapytałam z dezorientacją.
- Równo 13
- O kurwa, umówiłam sie z Kas na 13:30 w kawiarni.- zeskoczyłam z krzesła i miałam wybiec z kuchni, ale Harry pociągnął mnie za rękę tak, że nasze twarze dzieliły milimetry.
- Spokojnie skarbie, napisałem jej sms, w twoim imieniu, że zaspałaś i spotkacie się jutro, a teraz możesz spokojnie zjeść śniadanie, albo,obiad.- zaczął sie śmiać, a ja razem z nim.
- Dobra, niech ci będzie, a teraz daj mi te naleśniki, tylko szybko- jego śmiech rozniósł sie po całym pomieszczeniu.
- Prosz bardzo.- po zjedzeniu " śniadania" postanowiłam się w coś ubrać, alee jest jeden, mały problem, nie mam żadnych ubrań.
- Eemm....Harry?
- Tak? Coś się stało, Jade?
- Bo...ja.... emm....nie.....nie mam żadnych ubrań.- było mi trochę nie zręcznie prosić go o ubrania, bo praktycznie go nie znam, ale potrzebuje ich.
- Oczywiście, nie krępuj się mała.- uśmiechnął się, a ja znowu zobaczyłam te piękne dołeczki. Podszedł do mnie i objął w talii, chyba chciał mnie pocałować, ale ja przekręciłam głowę w bok i jego usta dotknęły mojego policzka,a on zaczął się głośno śmiać.
- Leć się przebrać słonko.- puścił mi oczko.
- Ubrania są w garderobie, jak się przebieżesz to odwiozę cię do domu.
- Ok.- pobiegłam po schodach na górę. Wyglądałam w tych ciuchach całkiem nieźle. Były bardzo ładne

                                                                      
- Harry.
- Tak?
- Możemy już jechać?
- Co tylko chcesz cukiereczku
- Nie nazywaj mnie tak- razem zaczęliśmy się śmiać. Droga przebiegła nam dość wesoło, cały czas śmialiśmy się z żartów, które opowiadał Harry, ale to tylko jeden jedyny raz w którym się z nim spotkałam, ale nie miałam wyjścia bo musiałam gdzieś spać, a Kas była tak nie przytomna, że nie chciałam zostawać u niej.
Gdy dojechaliśmy pod mój dom, humor od razu mi się popsuł, ponieważ będę musiała spotkać się z kochanym tatusiem.
- Dziękuje ci za wszystko Harry, naprawdę.
- Nie musisz mi dziękować, serio.- chciał mnie pocałować, ale tym razem w policzek, ale zanim,się zorientowałam jaki ma plan, przekręciłam głowę i cmokną mnie w usta.
- Emm....to....pa.- powiedziałam i popędziłam do domu.

HEJKA, JEST JUŻ ROZDZIAŁ 3 MAM NADZIEJE ŻE SIĘ SPODOBA, ZACZNIE SIĘ COŚ DZIAĆ POMIĘDZY JADE I HARRYM W ROZDZIALE 4

POZDRO xD Julcia :*