poniedziałek, 23 czerwca 2014

Rozdział 9

- Jack?! Co ty tu robisz?- Kas aż krzyknęła. Jack? Lata go nie widziałam.
- Kochnie, no jak to? Przecież przyszedłem do mojej księżniczki.- uśmiechnął się zadziornie, nie podoba mi sie ta sytuacja.
- Wypierdalaj stąd, teraz i nigdy nie wracaj, rozumiesz?- podszedła do Kas i mocno złapał ją za szyję.
- Trochę grzeczniej, jasne?!- krzyknęłam z przrażenia.
- Zamknij się suko, bo inaczej poderżnę ci gardło!-  ten gość jest starszny i bardzo niebezpieczny, boję się.
- Nie odzywaj.....się tak......do mojej przyjaciółki!- Kas powiedział ledwo łapiąc oddech. Podbiegłam do nich od tyłu i kopnęłam tego nachlanego idiote w zgięcie w kolanie. Uciekłyśmy do łązienki i zamknęłyśmy na klucz.
- Dobra tu jesteśmy bezpieczne. Czemu on przylazł do ciebie po dwuch latach od waszego zerwania? Spotkałąś się z nim?
-Nie, oczywiście, że nie, dzwoinił do mnie kilka razy ale zmieniłam nume...
- Albo zraz z tąd wyjdziecie, albo wyważę te drzwi!- zaczął waliś w drzi, no to teraz mamy przechlapane, do oczu zaczęły napływać mi łzy.
- Ej młoda, nie płacz, będzie dobrze. Masz przy sobie telefon?- pokiwałam tylko głową.- Ok, to zadzwoń.....hmmmm....wiem, zadzwoń po Harrego.
- Dobra.
* rozmowa telefoniczna *
- Jade? Czy coś się stało?
- Harry przyjedź, szybko.
- Kochanie co się stało? Nie płacz i powiedz mi o co chodzi.
- Bateri mi pada, przyjedż do Ka...- w tym momęcie padła mi bateria.
* koniec rozmowy *
* oczami Harrego *
- Halo, Jade...- kurwa, muszę tam jechać, nie wiem, co się stało, ale czuję, że coś złego.
- Chłopaki, muszę iść, dokończymy puźniej.
- Ale Hazz, musimy to obga...
- Kurwa, Jade coś się stało, zrozum to Zayn! Cześć!- wybiegłem z mieszkania i szybko wsiadłem do samochodu. Obym zdążył na  czas. Po 5 minutach byłem już na miejscu. Wparowałem do mieszkania Keis, pierwsze co zrobiłem to sprawdziłem wszystkie pomieszczenia. Z łazienki dobiegały krzyki, taaa, chyba je znalazłem.
- Co tu się kurwa dzieje?!- byłem cholernir zły, i kim do huja jest ten facet?!
- A ty to kto?!- zapytał pojeb który trzymał za szyję obie dziewczyny. Uwolniłem je z jego uścisku i wyjebałem mu prosto w ryj. Kopnąłem w brzuch i podeptałem po mordzie. Byłem jak w transie, ale wiedziałem, że Jade jest tuż obok i nie chciałem, żeby sie mnie bała, więc postanowiłem skończyć już mordować ofiarę.
- Kotku nic ci nie jest?- zapytałem tuląc moja małą do siebie.
- N....nie, dziękuje, że przyszedłeś.
- Oczywiście, że przyszedłem. A tobie Kas nic nie jest? Nic cię nie boli?
- Nie jest ok...- syknęła z bólu i złapała się za żebra.
- Dostałą mocno w bok.- Jade stopniowo załamywał się głos.
-Jedziey do szpitala.- wziąłem Keis na ręce i szybko ruszyliśmy w stronę samochodu. Po 15 minutach byliśmy na miejscu. Wbiegliśmy do szpitala i zaczepiliśmy pierwszego lepszeg lekrza. Przewieźli ją na blok operacyjny.
* oczami Jade *
Byłam roztrzęsiona, nie mogłam uwierzyć, że Kas jest na operacjii, to za durzo jak na jeden dzień. Harry nic nie mówiąc po prostu mnie przytulił. Usiedliśmy na krzesełku przed salą i czekaliśmy na koniec zabiegu. Oby nic jej nie było powarznego- modliłąm się w duchu.
- Skarbie będzie dobrze, musimy być dobrej myśli. Sprubuj usnąć, to ci dobrze zrobi.- przytaknęłam tylko głową i oddałam się w objęcia Morfeusza.
* oczami Harrego *
Na szczęście nic się nie stało Jadei, nie wybaczył bym sobie tego. Zadzwoniłem do chłopaków i powiedziałem o co chodzi, po pół godzinie byli już razem z nami w szpitalu.
- Siema. I co z nią?- zapytali naraz.
- Na razie nic nie wiemy, na pewno ma połamane żenra, ale coś więcej to nic.
- Ok, a co z Jade?- zapytał Zayn
- Na szczęście nic jej nie jest, śpi, była bardzo roztrzęśiona, przżyła szok, nie dziwie jej się. Czekaliśmy tak jeszcze 3 godziny, aż z sali wyszedł lekarz.
- Panie doktorze, co jej jest?- spytał Zayn. Chyba był bardziej przejęty od nas wszystkich ( pomijając Jade )
- A kim pan jest?
- Przyjacielem, bardzo sie martwię, może mi pan powiedzieć?
- Oh, no dobrze, zapraszam do gabinetu.
* oczami Zayn'a *
- No więc tak, operacja się udała, niestety panna Keis będzie musiała poleżeć u nas przez miesiąc, ponieważ rany będą się goić właśnie przez ten czas, a nie możemy pozwolić, aby była w domu bez opieki. Jej żebra, byly bardzo połamane, a niektóre zmiarzdżone, ale udało nam sie je uratować.
- Brdzo dziękuję panie doktorze, a mogę do niej wejść?- byłem przybity i bardzo się o nią bałem. Niewiem, czemu ale czułem, że muszę przy niej być i się nią opiekować.
- Nie, to nie jest dobry pomysł, proszę przyjść jutro, ona potrzebuje wypovzynku.
- No dobrze, dziekuję.- uścisnąłem jego rękę i wyszedłem. Na korytażu czekali wszyscy. Po dszedłem do nich, a Jade już nie spała. No to teraz będzie pod górkę.
- No iii co z niął?
- Oh, usiądź, no to tak, miała bardzo połamane żebra i niektóre zmiażdżone, ale udało im się je uratować, przez miesiąc będzie tu leżec, ale nie możesz dzisiaj do niej wejść, dopiero jutro.- w jej oczach były łzy,a le i ulga. Harry szybko przytulił ją i pocałował w czoło.
- Wyjdzie z tego, jest silna, będzie dobrz.
                                                                                                                                                                 
 No i mamy 9, jak myślicie, czy pomiędzy Zaynem, a Kas coś się wydarzy? Jeżeli macie jakieś podejżenia piszcie w komach, a ja będę to rozważała i możliwe, że postąpię zgodnie z waszymi pomysłami.
                                          Pozdro xD Julcia :* Kocham was <3



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz