sobota, 12 lipca 2014

Rozdział 18

Przepraszam was BAAAAAARDZO za to, że tak długo mnie nie było na blogu, ale nie mogłam napisać rozdziału, ale już jest gotowy. Mam nadzieję, że się spodoba. I jeszcze raz BAAAAARDZO przepraszam.
Byliśmy już prawie na miejscu, a Sop coraz bardziej stawała się podejrzliwa.
- Dobra, dosyć tego! Gdzie wy mnie do jasnej anieli prowadzicie?!
- Yyy...Harry, i co teraz?-szepnęłam tak cicho jak tylko potrafiłam.
- No nie wiem. Czekaj chwile, chyba coś mam. Sophii, Liam chciałby ci coś powiedzieć. Czeka na plaży, więc przed imprezą musimy cię tam zaprowadzić.- chyba się udało. Spojrzała na mnie podejrzliwi, więc uśmiechnęłam się, aby potwierdzić jego słowa. Była 17, perfekcyjnie, aby zacząć.
- Ale tu nikogo nie ma.- spojrzała przed siebie, jej oczom ukazał się ogromne, podświetlane I<3 YOU. Widziałam na jej twarzy ogromne zdziwienie. Zza drzewa wyszedł Liam, to było takie piękne. Staliśmy z Harrym nieco z tyłu. Bardzo wzruszyłam się już na samym początku, lecz później, gdy Liam, dał jej pierścionek, łzy lały mi się strumieniami. Loczek przytulił mnie jeszcze bardziej niż wcześniej.
- Kocie, nie płacz.
- To takie wzruszające.
- To ja nie chce wiedzieć, co będzie na naszych zaręczynach.- uśmiechną się tak szeroko, że dołeczki w jego policzka zrobiły się głębsze niż normalnie. Staliśmy tak jeszcze chwilę, aż podeszła do nas dopiero co zaręczona dziewczyna.
- To twoja sprawka, co?- uśmiechnęła się przyjaźnie.
- Co? Ja? Niee.
- Taa...jasne. Ale dziękuję ci bardzo.- była taka szczęśliwa, jak nigdy. Oni naprawdę się kochają. Przytuliłam ją mocno. Ze szczęścia aż się popłakałam. Poszła podziękować reszcie, a ja znowu byłam cała mokra, ale nie tylko ja, Harry także na tym ucierpiał, a zwłaszcza jego koszulka.
- Ej, kocie. Uśmiechnij się. No już, chcę zobaczyć ten piękny uśmiech.- nie wiem jak on to robi, gdy jestem przy nim cały czas mogłabym się uśmiechać i to bez końca.
- No wreszcie.- złożył delikatny pocałunek na moich ustach. Byliśmy w drodze do clubu, a że tylko my znaliśmy drogę, musieliśmy prowadzić wszystkich. Wreszcie byliśmy na miejscu.
- Wow! To miejsce jest cudowne. To także twoja zasługa, hę?
- No może troszkę.
- Odwdzięczę się.- puściła mi oczko. Wszyscy weszliśmy do środka. Rozsiedliśmy się na kanapach i sączyliśmy swoje drinki. Gadaliśmy, śmialiśmy się, wygłupialiśmy się (że my, czyli chłopaki).
- Ej, ludzie! Czas rozruszać tą balangę!- wszyscy zaczęliśmy tańczyć, było cudownie. Po 3 piosenkach chłopaki wymiękli i zostałyśmy same z dziewczynami na parkiecie.
- Sop, mamy dla ciebie jeszcze jedną niespodziankę.
- Co takiego?- spojrzałam porozumiewawczo na na El i Kas.
- Spójrz za siebie.- w drzwiach lokalu stał jej brat, którego nie widziała 12 lat, ponieważ wyjechał do Hiszpanii. Pobiegła w jego kierunku i wpadła mu w ramiona.
- Jak ci się udało go tutaj ściągnąć?- zapytał mnie zdziwiony Liam.
- Mam swoje sztuczki.- wszyscy świetnie się bawiliśmy, ale po jakimś czasie Kris (brat Sop) musiał wracać do hotelu, ale umówili się na jutrzejsze spotkanie. Zaczął lecieć wolny kawałek, moja ulubiona PIOSENKA.
- Mogę prosić?- loczek wyciągnął w moja stronę dłoń, a ja podałam mu swoją. Ruszaliśmy się powoli w rytm piosenki, ruszaliśmy się, ponieważ tańcem nie można było tego nazwać :D
- Jesteś taka piękna.- jego ręce zjeżdżały coraz niżej, w dół moich pleców, gdzie spoczęły na mych pośladkach. Lekko je ściną, na co cicho jęknęłam, ale nie na tyle cicho, ponieważ to usłyszał i uśmiechnął się zawadniacko. Zaczęliśmy się całować namiętnie, jego usta zjeżdżały coraz niżej, aż o mojej szyi, potem dekoltu.
- Hazz, kotku, nie teraz.2
- Czyli później.- zamruczał z ustami przy linii mojej szczęki.
- Może, ale nic ci nie obiecuję.- bawiliśmy sie aż do 3 nad ranem, byliśmy tacy padnięci, że ledwo doczłapaliśmy się do domu. Każdy położył się gdzie popadnie, aby tylko usnąć. Hazz przebierał się w sypialni, więc ja zeszłam do kuchni, napić się wody, bo strasznie było mi niedobrze. Nie powinnam była tyle pić. Poczułam oddech Harrego na karku, zaczął składać pocałunki na nim. Uniósł mnie do góry tak, że usiadłam na blacie. Ułożył dłonie po bokach moich kolan i zmierzał nimi w kierunku ud.
Całowaliśmy się namiętnie i dość długo.
- Harry, przepraszam, ale nie jestem jeszcze na to gotowa.- powiedziałam, za nim zaszło to za daleko. Cay czas w mojej głowie siedziała sytuacja w moim domu z ojcem. Wiedziałam, że Hazz mnie nigdy nie skrzywdzi, ale mimo to nie byłam jeszcze wystarczająco gotowa.
- Kochanie, nie masz za co przepraszać. Rozumiem, poczekam.- cmoknęłam go jeszcze raz w usta i loczek zaniósł mnie na górę do naszego pokoju. Przebrałam się w piżamę i usnęłam w ramionach mojego chłopaka.
                                                            Pozdro xD Julcia :* 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz