środa, 2 lipca 2014

Rozdział 13

Po 5 minutach przestałem słuchać Louisa, w mojej głowie wciąż słyszałem "ona prędzej popełni samobujstwo albo sobie coś zrobi..." Nie pozwolę na to, nie mogę. Podniosłem się z miejsca i ruszyłęm w jej stronę. Stanąłem przed Jade,a w jej oczach był lekki strach co do tego jak sie wobec niej zachowam. Podałem jej rękę, a ona odskoczyła, jakby sie bała, że ją udeżę. Kurwa! Do czego ja doprowadziłem?! Własna dziewczyna sie mnie boi! Kurwa! Po jakimś czasie chyba zrozumiała, że nic jej nie zrobię, ponieważ podała mi swoją dłoń. Zaprowadziłem ja na tyły samolotu gdzie jest mały pokoik. Nie chciałem, żeby ktoś nas słyszał.
- Skarbie przepraszam za moje zachowanie, ale po tym wypadku nie chciałem, żeby coś takiego sie powtórzyło, a to była moja wina. Postanowiłem trzymać się na dystans, żebyś wiedziała, że cię kocham, ale przedewszystkim twoje bezpieczeństwo- niedała mi skończyć tylko mocno się do mnie przytuliła.
- Nie rób tak więcej, to nie jest przyjemne uczucie, jak bliska ci osoba jest taka zimna w stosunku do ciebie, ale Harry ja muszę ci coś powiedzieć. Chodzi o mojego ojca, bo ty nie wiesz całej prawdy, tylko połowę, a nawet jeszcze mniej. Jeżeli mamy być w związku, musimy mówic sobie o wszystkim- teraz to ja nie dałem jej skończyć.
- Muszę ci coś powiedzieć, ale przeprowadzimy wszelkie konwersacje już na miejscu, dobrze?
- Jasne.- wruciliśmy do wszystkich. Tym razem Jade chciała usiąść obok mnie, ale wylądowała na moich kolanach. Objąłem ją ramionami w talii, a ona posłała mi pełen radości uśmiech i wtyliła się we mnie. Patrzyłem jak po mału zapada w sen.
*oczami Jade*
Mój Hazzuś wrócił, wreszcie od 2 tygodni się do niego przytuliłam, brakowało mi naszej bloskości. Próbowałam usnąć, ale na marne, zamknęłam tylko oczy, a w moich myślach był tylko on. Po upływie 2 godzin byliśmy na miejscu. Wszyscy mieli bardzo dobry humor łącznie ze mną, ale obawiałam się jednej rzeczy, rozmowy z Harrym. Jak ja mu wytłumaczę całą sytuację z moim ojcem? To będzie trudne, ale dam radę. Jechaliśmy właśnie w stronę wynajetego domku przez chłopaków. Cieszyłam się, że tu jestem, z El, Keis, chłopakami i oczywiście z moim chłopakiem. Po wejściu do środka moje oczy rozszeżyły się do niewiadomo jak wielkich rozmiarów. To miejsce było cudowne, nie dość, że sama Teneryfa jest przepiękna, to jeszcze domek, w którym będziemy mieszkać przez 2 tygodnie jest wspaniały.
                                                                         
                                                                         
kuchnia
                                   
salon
                               
                                  
łazienka
                                     
każdy miał swoją, ale tu jest tylko nasza. Sypialnia
                                                                                       
                                                                     
oraz taras
                                   
Całe to pomieszczenie, ten dom, wszystkie te rzeczy były magiczne. Była godzina 22, cała reszta ruszyła do swoich pokoi, ale ja nie mogłam jakoś skupić się na rozpakowywaniu, w mojej głowie, cały czas siędziało to, że zaraz będę musiała powiedzieć Harremu całą prawdę, która jest najgorszą z możliwych. Stłam przy oknie wpatrując się w zachód słońca, poczółam oplatające ręce moją talię. Lekko podskoczyłam z zaskoczenia, ale wiedziałam kto jest ich właścicielem.
- Kochanie o czym myślisz?-spytał Hazz, a ja odwróciłam się w jego stronę. Nasze usta dzieliły milimetry.
- O tobie, o naszej dzisiejszej rozmowie...........o moim ojcu...- końcówke powiedziałam ze smutkiem i złością.
- Chcesz porozmawiać teraz, czy później?
- Teraz.- wyszliśmy z domu i ruszyliśmy w stronę plazy, była kilka metrów z tąd. Szyliśmy brzegiem morza w ciszy, aż wreszcie usiedliśmy na skałkach. Przez chwilę między nami panowała cisza, ale nie taka niezręczna tylko przyjemna.
                                           
- To chcesz zacząć?- spytał Hazz
- Oh....ok.- odpowiedziałam zrezygnowana.- To zaczęło się jak miałam 10 lat. Wtedy umarła moja mama. Trafiłam do domu dziecka, ponieważ mojemu ojcu odebrano prawa rodzicielskie, byłam bardzo zdołowana, zamknięta w sobie. Nikomu nie odpowiadałam, żyłam we własnym świecie. To było straszne. Mieszkałam tam 2 lata, aż w końcu ktoś chciał mnie zaadoptować, byłam taka szczęśliwa, że wreszcie się z tamtąd wyrwę, że aż promieniałam z radości, ale jak zobzaczyłam kim jest ta osoba, chciałam zostać tam gdzie byłam. Mojemu ojcu przywrócono prawa do opieki nade mną, bałam się go, od kiedy umarła mama on zaczął pić i używaż przemocy w stosunku do mnie, a wcześńiej do mamy. W końcu zabrał mnie do domu, jak tam weszłam przestraszyłam się, wszędzie leżały puste butelki po wódce, meble połamane...jakiś koszmar. Po 2 miesiącach mieszkania z nim, sprowadził sobie jakąś panienkę, która do dziś jest moją "matką". Nienawidzę ich obojga! Wiele razy już chciał mnie zgwałcić, ale zawsze udawało mi się ucic od niego, a teraz mam ciebie i już nie muszę się martwić, że przylezie w nocy do mojego pokoju i to zrobi.- po skończeniu mojej wypowiedzi, dopiero zorjientowałam się jak mocno zaciskam jedą dłoń w pięść i wbijam paznokcie w jej wnętrze.
                                                       Pozdro xD Julcia :*


1 komentarz: