środa, 2 lipca 2014

Rozdział 14

Harry nic nie mówiąc spojrzał na mnie i po chwili mocno przytulił. Nie wiem ile czasu siedzieliśmy w te pozycji, ale łzy ciurkiem zaczęły lecieć z moich oczu.
- Cii....kochanie nie płacz. A czy ten skurwiel nadal pije?
- Tylko wtedy jak wracał z tej zasranej firmy, ale to jeszcze nie wszystko, na siłe próbował umawiać mnie z jakimiś lalusiami, synami premierów i tego całego gówna!- chciałam wykrzyczeć z siebie tą całą nienawiść, ale nie mogłam.
- Rozumiem, ale najbardziej jestem zły na siebie, że musiałaś przejść przez to wszystko.
- Ty? Zły na siebie? Chyba sobie żartujesz, w niczym nie zawiniłeś, nie przejmuj się tym.
- Skarbie, wiesz, że wszystko możesz mi powiedzieć
- Wiem.
- Ale ja też muszę tobie coś powiedzieć, zrozumiem jeżeli będziesz chciała odejść, ale wiedz, że na to nie pozwolę, lecz uszanuję.
- Harry co się dzieje?
- Nic takiego, ale ja razem z chłopakami mamy gang, dowodzi Louis, a jak jego nie ma to ja. Mamy różne akcje i takie sprawy, rozumiesz?- pokiwałam tylko głową.- O prócz tego mam własną firmę, a co do gangu, to niektóre akcje są niebezpieczne, ale mamy dobry sprzęt i ochronę oraz zabezpieczenia, więc nic nam nie będzie.- byłam w lekkim szoku. I jeżeli on myśli, że ja go zostawie, to jest w błędzie, oczywiście, że teraz boję się 100 razy bardziej, ale nigdy nie odejdę. Gdy spojżałam w jego stronę, nie patrzył na mnie tylko przed siebie, ale wiedziałam, że obawiał się tego co mu odpowiem, al ja zamiast tego, chwyciłam jego twarz w swoje ręce i pocałowałam delikatnie. Na początku był zdziwiony moją reakcją, ale szybko oddał pocałunek, znowu czułam smak mięty, jego usta zawsze tak smakują.
- Czyli nadal chcesz zostać.- to brzmiało jak stwierdzenie a nie pytanie, ale ja pokiwałam głową. Siedzieliśmy tak jeszcze chwilę wpatrując się w siebie, aż wreszcie postanowiliśmy wrócić. Szliśmy tak w ciszy. O tej poże nad morzem jest strasznie zimno, miałam zamiar naciągnąć rękawy sfetra bardziej na dłonie, ale Hazz złączył nasze palce, uwielbiam jak to robi.      
                                                                                   
Spojżałam na niego, lecz on na mnie nie patrzył tylko przyglądał się naszym splecionym dłoniom. Byliśmy już przed drzwiami wejściowymi, szybko je otworzyłam i praktycznie wbiegłam do środka, ponieważ było mi cholernie zimno. Harry stał tuż za mną, zdjęłam buty i powędrowałam do kuchni. Przy blacie siedziały Keis, El oraz Sophia, dołączyłam do nich.
- Haj baby.
- No cześć, a gdzie to się było? Ty wiesz która jest godzina? Miałaś być na 22:30, a jest po północy.- El zaczęła udawać moją matkę.
- Oh daruj sobie Elka. Co robicie?
- Amm plotkujemy, malujemy paznokcie, pijemy drinki. Gdzie zgubiłaś Hazza?- zapytała Sophia.
- Nie wiem, chyba jest w salonie.- przyłączyłam się do nich i usiadłam obok Keis pzy blacie, jak reszta.
- To już wiesz o gangu?
- Taa...
- I co? Jak to przyjęłaś?
- Oczywiście, że martwię się o niego barzdiej niż zwykle, ale nie zostawię go. Nie ma takich szans.
- I dobrze, Harry jest silny i da radę, nie bój się o niego. Tak naprawdę, każda z nas boi się o nich, ale nie możemy im tego odebrać, to by było nie fer.
- Macie 100% rację.- siedziałyśmy tak jeszczę parę minut, aż poczułam czyjeś ręca na biodrach.
- Cześć dziewczyny, co porabiacie?
- A tak plotkujemy, a co? Stęskniłeś się?
- Tak, umierałem z tęsknoty i musiałem przyjść.- szturchnęłam go łokciem w żebra.
- Kochanie spokojnie, zachowaj energię na potem.
- Oh zamknij się! Harry idź stąd, co?
- Wyganiasz mnie? Jak możesz.- zaczęłam się śmiać, a na jego twarzy malował się szeroki uśmiech. Miał już iść, ale w ostatniej chwili złapałam go za rękę.
- Hazzuś, kochanie, zrobisz mi drinka?
- Teraz to chcesz drinka? A wcześniej mnie wyganiasz? Foch forever! Nie do odwołania.- cmoknęłam go w usta na przeprosiny.- No dobra, wybaczam ci.- zaczęłyśmy się śmiać z dziewczynami, a Hazz dołączył do nas.- Zrobię ci go, ale po swojemu , ok?
- No dobrze.- uśmiechnęłam się do niego, a on zaczął mi robić moje piciu. A my wróciłyśmy do plotkowania. Po jakimś czasie dostałam mojego wyczekiwanego drinka. Wyglądał całkiem całkiem.

                                                                     
- Dziękuję.- zrobiłam maślane oczka i cmoknęłam go w policzek.
- Proszę bardzo, to ja as zostawiam.- i zniknął.
- To co jest pomiędzy tobą a Zaynem, Kas? - spytałam zaciekawiona.
- No to jesteśmy razem od jakiś niecałych 3 tygodni, ale układa nam się świetnie. Muszę pżyznać, że nie byłam co do niego przekonana, ale już wiem, że byłam w błędzie.
- Zayn jest naprawdę świetnym chłopakiem, pasujecie do siebie.- powiedziała Sophia, a ja się z nią zgadzam.
- Masz rację, jesteście dla siebie stworzeni.- puściłam jej oczko. Minęły 3 godziny, a wszyscy nadal robili to samo, chłopaki wygłupiali się w salonie, a my nie opuszczałyśmy kuchni. El zrobiła mi paznokcie, a Sophia Kas. Moje                                                                     Kas
                                                                       
                       
                                                                                               
Póżniej to ja robiłam Elenor, a Kas Sophi.

El                                                                             Sophii
                              
- Łał, nasze paznokcie wyglądają ślicznie.- powiedziała Kas.
- Starałyśmy się, ale Sophia, ty masz piękne.- puściłam oczko do El, ona wiedziała o co chodzi.
             
                                                             Pozdro xD Julcia :*

                         

                                                                                                                           
                                                                                                                         

   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz