wtorek, 8 lipca 2014

Rozdział 17

Wracamy ze spotkania z organizatorką. Tak się cieszę, wszystko wygląda idealnie. Dopięte na ostatni guzik.
Gdy tylko ujrzałam nasz domek, wybiegłam z samochodu i ruszyłam pędem do środka, za sobą słyszałam kroki Harrego. Wszyscy siedzieli na tarasie, chyba zrobili sobie grila, bo pachniało tak cudnie. Zdjęłam sukienkę i założyłam spodenki, było tak gorąco, że nie zakładaliśmy bluzek.
- O patrzcie kogo my tu mamy.- znowu Louis.- Gdzie się podziewały nasze gołąbeczki?- spojrzałam na niego dosłownym spojrzeniem, bo on dobrze wiedział gdzie byliśmy.- Jesteście głodni? My byliśmy, więc rozpaliliśmy grila.
- Spoko, Hazz na 100% jest, ale ja najpierw muszę porozmawiać z Liam'em.
- Jasne.- weszliśmy do środka, na tyle daleko od tarasu, że inni nic nie słyszeli.
- Dobra, byliśmy na spotkaniu z organizatorką i już wszystko gotowe. Teraz tylko musisz kupić pierścionek i tyle. Mam nadzieję, że Sophii się spodoba.
- Pierścionek już mam, a Sop będzie zachwycona, chcesz zobaczyć?
- Oczywiście, ale wyjdźmy z punktu widzenia jej i innych, żeby sobie niczego nie pomyśleli.
- Taa.- poszliśmy w głąb salonu.
                                                                  
- Jest przepiękny, naprawdę.
- Sophii podobają się takie, więc pomyślałem, że ten będzie idealny.
- Masz dobry gust. Chodźmy bo jeszcze sobie coś pomyślą, przez oni mam namyśli Louis.- razem z Liam'em wybuchliśmy śmiechem. Jest godzina 17:30, jak szybko zleciało, ale ja nie mam się w co ubrać, muszę poszukać czegoś. Zjedliśmy prawie wszystko, a ja nadal nie mam sukienki.
- El pomożesz mi wyb... to znaczy znaleźć mi moją ładowarkę to tela?- na początku nie wiedziała o co mi chodzi, ale później się domyśliła.
- Kas też pomoże. Szybciej we trzy znajdziemy.- ruszyłyśmy w stronę sypialni, na szczęście Liam zabrał Sophii na spacer,więc nie musiałyśmy się martwić, że będzie coś podejrzewać.
- Dobra, dziewczyny nie mam co na siebie włożyć, musicie mi pomóc coś wybrać.- wszystkie zaczęłyśmy przeglądać szafę z zamiarem znalezienia czegoś co by się nadawało.
- Mam!- krzyknęła Keis po paru godzinnym przesłuchiwaniu mojej szafy.
- Jest świetna, dziękuję.- pożegnałam się z nimi i ruszyłam wziąć prysznic. Nie trwał on zbyt długo, bo byłam wykończona. Siedziałam na łóżku i przeglądałam twitter'a na laptopie, do pokoju wszedł wściekły Hazz
- Harry, co się stało?
- Co za ciota! Ja pierdole jaki kutas, jak El z nim wytrzymuje. Kurwa!- już wiedziałam o kogo chodziło.
- Co tym razem zrobił?
- Gadaliśmy jak wy poszłyście i on kurwa powiedział, że Niall musi sobie znaleźć dziewczynę, żeby zobaczyć jak to jest, jak się uprawia seks. No to ja na to, że nie poto ma się dziewczynę, no chyba, że on ma tylko potem, potem zaczęliśmy się śmiać, a on później, że jeżeli chce spróbować to nie z naszymi dziewczynami, no chyba, że ty będziesz chciała, ale wątpi bo nigdy tego nie robiłaś, no to ja do niego, żeby się kurwa zamknął, a on że to prawda, ale nie dokończył zdania, bo wyjebałem mu prosto w ryja.- mimo, że nie powinnam zaczęłam się śmiać.
- Śmieszy cię to?
- Po części, bo Można było się tego spodziewać po Lou, ale nie powinieneś tego robić.- podeszłam do niego i moje ręce spoczęły na jego karku, a jego na mojej talii.
- No wiem, ale nie mogłem się powstrzymać.
- Oj Harry, Harry.- pocałowałam go w usta, szybko oddał pocałunek. On nie był delikatny i romantyczny, tylko pełen pożądania i namiętności. Złapał mnie za uda i podniósł tak, że oplotłam go nogami w talii, przygwożdził mnie do ściany i napierał na mnie coraz mocniej, między nami nie było żadnej przestrzeni. Całował mnie wzdłuż szczęki, schodząc w duł do mojej szyi i czułego punktu pod uchem po mój dekolt.
- Kocham cię.
- Kocham cię.- skończylismy się całować i położyliśmy spać. Obudziły mnie delikatne pocałunki po szyi. Otworzyłam oczy.
- Dzień dobry kochanie.
- Dzień dobry Harry. Bardzo miła pobudka.
- Ja tez miałem taką, postanowiłem sie zrewanżować.- puścił mi oczko. Pocałowałam go w usta, a on jak zwykle oddał pocałunek.
- Hazzuch muszę wstawać. Pomóc dziewczynom wybrać sukienki i przygotować Sophiie, a jest już 12.
- Ohh..musisz?
- Tak, ale obiecuję ci, dzisiaj cały wieczór jestem do twoje dyspozycji.
- Mówisz.
-Yhy.
- Ok.- dałam mu całusa w policzek i wzięłam szybki prysznic. Zapukałam do pokoju El i weszłam.
- Hej babo, już jestem.
- Wreszcie, ile można spać? Nie mam w co sie ubrać.- teraz to przeszukiwałyśmy jej szafę, aż wreszcie znalazłyśmy coś wyjątkowego na tą okazję. W pokoju Kas, było to samo, a teraz najgorsze trzeba przygotować Sop. We trzy ruszyłyśmy w stronę ich pokoju.
- Hej Sop, idziemy wieczorem na imprezę i przyszłyśmy pomóc ci coś wybrać.
- Dzięki dziewczyny, przyda się pomoc, choć dopiero się dowiaduję.- uśmiechnęła się. Ja robię fryz, El wybiera ubranie, a Kas make-up. Po dwu godzinnej metamorfozie wyglądała przepięknie.
Fryzura Sukienka Makijaż
- Dziewczyny, jest pięknie, to teraz kto? Jade?
- Ok.- Sukienka Fryzura Makijaż Było ślicznie. El:Sukienka rozpuściłyśmy jej włosy Makijaż. Kas:Makijaż Sukienka Fryzura. Byłyśmy gotowe, zeszłyśmy na dół, udając się w strone plaży, na początku Sop nic nie podejżewała, dopiero puźniej, ale ogarnęłam sytuacje.

                                              Pozdro xD Julcia :*
                       




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz